Najbardziej niecierpliwi, którzy pojawili się już na polu byli bardzo zaniepokojeni wyglądem naszych greenów. Nie ukrywam, że ten niepokój udzielił się również nam, czyli osobom, których zadaniem jest dbałość o jakość pola.

Mieliśmy nadzieję, że sami poradzimy sobie z tym problemem, jednakże na wszelki wypadek porobiłem zdjęcia i poprosiłem o konsultację Państwa Prończuk. Pan prof. Sławomir Prończuk i jego małżonka, Pani dr hab. Maria Prończuk, wieloletni pracownicy Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Radzikowie koło Warszawy są najwybitniejszymi autorytetami jeśli chodzi o hodowlę i choroby traw, a ich sława w tej materii wykracza daleko poza granice Polski. Oto mail jaki od nich wczoraj otrzymałem:

"Tak - jest to typowy objaw pleśni śniegowej. Na pocieszenie przekazuję, że chorobę zatrzyma pierwsze słońce i wysuszający wiatr. Oprysk wykonany teraz niewiele poprawi wygląd trawników, zwłaszcza, że zapowiadają mróz, który uniemożliwi działanie fungicydu. Jeśli pleśń nie uszkodziła systemu korzeniowego traw to nastąpi dosyć szybka regeneracja wiosną. Jeśli jest zniszczony to trzeba miejsca porażone lekko zruszyć i podsiać. Na wertykulację jest jeszcze za wcześnie. Dobrze jednak powierzchnię przegrabić. Po Świętach będziemy przejeżdżać, więc wpadniemy do Pana. W przeddzień zadzwonimy.

Pozdrawiamy
Maria i Sławomir Prończukowie"

Wygląda na to, że możemy spać w miarę spokojnie. Nasze greeny są pod dobrą opieką i powinny niebawem wrócić do dobrej kondycji. Główną przyczyną pojawiania się pleśni śniegowej jest długo zalegający śnieg. Chorobie sprzyja również filc i wysokie nawożenie azotem jesienią. My nawoziliśmy greeny potasem a filcu próbujemy się pozbyć aeracjami i skaryfikacją. Można też stosować specjalne nawozy zawierające bakterie rozkładające filc, jednakże ze względu na wysokie koszty nie stosujemy tych nawozów. Ogniska pleśni śniegowej często powstają w miejscach gdzie zmrożona trawa została zadeptana. Dlatego ważne jest by w zimie trzymać się od greenów z daleka.